wtorek, 10 września 2013

Robaczek Porter (9%)


       Wczoraj wieczorem postanowiłem zacząć warzyć swoje drugie dzieło. Tym razem wybrałem piwo z rodziny Porter (z Polskich znane przede wszystkim z Grand Imperial Porter browaru Amber, Żywiec Porter, dwie odmiany Ciechana czy Okocim, natomiast z zagranicznych m. in. Guinness i Murphy's). Będzie to odmienne piwo od tego, do czego przyzwyczaiła nas codzienność - nie będzie złotej barwy lagerów, które można w siebie wlewać w dużych ilościach. Porter to mocne, treściwe piwo, o bardzo ciemnej barwie, tworzące po nalaniu brązową pianę. Kolor nadają mu słody palone i karmelowe, poza tym jest używany zwykły jęczmień (pilzneński i monachijski) jak przy większości piw. Jednak ja postanowiłem wprowadzić trochę zmian do klasycznej receptury.
       Po pierwsze, chciałem przekroczyć standardową ilość alkoholu o połowę uzyskując tym samym 9 % wagowo w roztworze. Tym samym ze zwykłego Portera (zwanego na wyspach Stoutem) uzyskałem tzw. Russian Imperial Stout, który był dawniej eksportowany z Anglii do Imperium Rosyjskiego i żeby wytrzymać długą podróż, musiał być mocniejszy niż zwykłe piwo (obok bliźniaczego, ale fermentującego na innych drożdżach Portera Bałtyckiego, ciągle jest najmocniejszym dostępnym piwem). Ponoć był to też ulubiony napój Katarzyny Wielkiej.
        Na tym jednak nie koniec modyfikacji. Ponieważ chciałem wprowadzić do smaku trochę nutek kawowych, dodałem napar z ok. 75 g kawy mielonej razem z jej latynoskim plantatorem powszechnie dostępnej marki, typu Arabica. Niestety, z kofeiny po zakończeniu fermentacji pewnie nic nie zostanie, ale pewnie będzie można wyczuć smak. Dodałem jeszcze ok 50 g kawy rozpuszczalnej bezpośrednio do fermentora. Tym samym piwo nabrało cech Coffee Stout, mam nadzieję, że będzie można to poczuć w finalnym produkcie.
       Oprócz tego dodałem ok 25 g karmelu o smaku waniliowym oraz ok 200 g karmelu, który sam zrobiłem wcześniej (robiłem nalewkę "karmelówkę"). Dużo jego pewnie odfermentuje do postaci alkoholu, ale część może wpłynąć na smak. Dodałem też 500 g glukozy w celu podwyższenia % do zamierzonych 9 oraz trochę laktozy, co da nam smak zbliżony do Milk Stout.
       Teraz wystarczy czekać: najpierw tydzień na zakończenie fermentacji, potem dwa tygodnie na ułożenie się smaku, następnie przelać do butelek i czekać jeszcze miesiąc. Dobrą cechą tak mocnych piw jest to, że mogą one leżakować dosłownie latami, z czasem zmieniając zresztą bukiet smakowy na bardziej wytrawny, bez konieczności pasteryzacji. Co do butelek - tym razem zaprojektowałem etykiety, które będą ozdabiały ciemne butelki zwieńczone pozłacanymi kapslami. Jak tylko zacznę butelkować, podzielę się zdjęciami. Obok prezentuję projekt etykiety frontowej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz