wtorek, 6 sierpnia 2013

Warka nr. 1: Hefe-Weißbier (12° BLG), cz. I


       Myśl o tym, żeby zacząć tworzyć piwo domowej produkcji, zaczęła kiełkować w mojej głowie od początku czerwca (sesja na studiach to najlepszy czas na rozmyślania). Wiedziałem, że mam już podstawę do późniejszego oceniania własnych wyrobów. 4 lata mieszkania w Gdańsku od samego początku były wypełnione degustacją piwa, zarówno krajowego jak i zagranicznego, z dużych koncernów oraz browarów regionalnych. Wcześniej jednak nie sądziłem, że warzenie domowego piwa niewielkim nakładem jest możliwe, zawsze w pamięci zostawały mi duże, metalowe, otwarte kadzie, w których piwo spokojnie dojrzewa w odpowiednich warunkach, pod fachowym okiem specjalistów. Jednak internet szybko rozwiał moje wątpliwości - niezbędny sprzęt można kupić za mniej niż 100 zł. 




       

       Potrzebny jest jedynie pojemnik, w którym piwo będzie nam fermentowało - i to jest plan minimum. Najlepiej kupić pojemnik plastikowy, nieużywany wcześniej (a na pewno nie poza przemysłem spożywczym), gdyż takie pojemniki stosunkowo łatwo się czyści i sterylizuje. Fabrycznie nowe nie powinny posiadać żadnych rys, w których mogłyby się zalęgnąć bakterie. Nie trzeba nabywać szklanych baniaków, jakie są stosowane przy produkcji wina. Sam pojemnik kosztuje 20-30 zł, ale wypada dokupić drugi.









       

       Elementem, w który warto się wyposażyć, jest kranik spustowy. Montujemy go przy spodzie pojemnika - często w sklepach internetowych i na allegro można kupić pojemnik od razu z zamontowanym kranikiem. Często też można poprosić sprzedawcę, aby w nienaruszonym pojemniku fermentacyjnym wywiercić otwór na taki kranik. Jest on niezwykle przydatny w dwóch momentach - zlewania przefermentowanego piwa na tzw. fermentację cichą, o której jeszcze powiem, oraz przelewania gotowego produktu już do butelek.  Koszt kranu z uszczelką to ok. 10 zł.






       Przydatnym ekwipunkiem może dla niektórych się okazać rurka fermentacyjna - konieczna przy wyrobie wina, przy piwach jest całkowicie dobrowolna, a to z tego względu, iż piwo można produkować przy otwartym pojemniku. Co prawda musimy wtedy uważać na owady (co przy zastosowaniu rurki nie jest problemem), ale przed drobnoustrojami chroni piwo zarówno warstwa piany, którą wytwarzają drożdże jak i dwutlenek węgla, który powstaje w procesie fermentacji alkoholowej. Dobrą cechą rurki jest też to, że w momencie, w którym przestaje "bulgotać" w niej woda, mamy wyraźny sygnał, że fermentacja dobiega końca. Otwór na rurkę zasadniczo znajduje się w pokrywie zbiornika fermentacyjnego, trzeba go uszczelnić gumową zawleczką - albo jest on do nabycia w ramach pojemnika, albo należy kupić ją w sklepie. Cena jednej rurki nie przekracza 5 złotych.


Poza tym, należy się zaopatrzyć w pewne przyrządy stricte pomiarowe. 

 

       Są to alkoholomierz (tutaj z jednocześnie zamontowanym termometrem) oraz aeromierz, oba z kolbami, do których wlewamy badaną ciecz. Pierwszy z nich służy do pomiaru ilości alkoholu w produkcie, jednak z uwagi na to, że dostępne modele są bardziej nastawione na pomiar bimbru, a obecność węglowodanów zaburza pomiar - można jego kupno na spokojnie pominąć. Jednak drugi przyrząd jest już niezbędny - za jego pomocą bowiem sprawdzimy, ile cukrów znajduje się w płynie. Ponieważ to właśnie cukry są fermentowane przez drożdże na alkohol - wiedząc, ile jest ich w piwie na początku, będziemy wiedzieć ile będzie alkoholu w gotowym już piwie (podana w tytule wartość 12 stopni BLG oznacza, że piwo będzie miało ok 5%). Ponadto piwo nadaje się do butelkowania dopiero po skończonej fermentacji, a więc wtedy, kiedy nie ma już czego fermentować, albo co prawda cukry znajdują się jeszcze w piwie, ale drożdże już ich nie jedzą od dłuższego czasu. Jest to istotne o tyle, że butelkowanie przy niedokończonej fermentacji może skończyć się rozsadzeniem butelki z piwem, a tego byśmy nie chcieli. Oba te przyrządy kosztują łącznie ok. 15 zł jednak trzeba się z nimi ostrożnie obchodzić, gdyż łatwo je połamać (wiem coś o tym...).
       
      Pomocny może się okazać mały miernik cukru, w postaci 3 połączonych ze sobą pojemniczków, którymi odmierzamy cukier wsypywany do butelek podczas refermentacji (wytwarzania gazu w butelce).  W sklepach internetowych kosztuje ok. 2 zł.

        Wiem, że na razie wygląda to bardziej jak podręcznik dla początkujących, ale ponieważ mam w planach uwarzenie w przyszłości sporej ilości piwa, pewien wstępniak wydaje się potrzebny. A kto wie, może któryś czytelnik sam zechce coś własnego stworzyć? Jutro przedstawię, jakie surowce były mi potrzebne do wytworzenia pierwszych 25 litrów piwa oraz jak przebiegał proces fermentacji alkoholowej.

Z kaszubskim pozdrowieniem - chceme le so wepic!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz